niedziela, 29 maja 2011

search and you will find

Pogrążona w mroku codzienności,
sama podążam wąskimi ulicami umysłu.
Przewracając stronicę książek,
myśląc o istnieniu sensu ratunku tego świata.
Wciąż poznając nowe tajniki,
nowe umysły kręcące się wokół jednej planety.
Każdy z nas jest taką orbitą,
pośród której krążą różne planety
duże i małe.
Tylko od nas zależy jaką wybierzemy.
Czy docenimy to małe istnienie,
czy zechcemy podążyć za kolejną kopią
ze sztucznego świata.

Wybierajmy dobrze i mądrze.
Tak jak my chcemy.
Nie ma sensu otaczać się ludźmi,
z którymi nie ma się nic do czynienia.
Warto odkrywać swoje słowo.
Swoją prawdę wyciągać na wierzch
z zakurzonych szufladek.
Nie bać się tego co pomyślą inni,
tylko być sobą.
Chociażby z jedną osobą na świecie.
Bo warto otaczać się chociażby jedną osobą,
która jest tego warta,
niżeli zaśmiecać swą orbitę
kopiami zepsutych robotów.
Szukaj,a znajdziesz.
Tylko od ciebie zależy,czy znajdziesz skarb podczas poszukiwań.

niedziela, 22 maja 2011

hello?

Czuje się jak stłamszona przez dziecko maskotka.
Czuję się okropnie,jak nigdy.
Duchota,brak czasu,ciągłe zmęczenie.
Brak wszystkiego. Nadmiar niczego.
Niestety,życie to nie tylko zabawa,
szczęście i super słodkie dziewczyny.
Życie to odpowiedzialność.
Trzeba zacząć się wdrażać w ciężkość codzienności.
Trzeba wstać,otrzepać się i podźwignąć,
nawet jeśli nie ma się osoby dzięki której można dźwigać każdy ciężar.
Nie można się zatracić w swoim umyśle,
bo jak zrobisz to raz,to będziesz robił to zawsze
licząc na kogoś-ratunek.

środa, 18 maja 2011

psychodelicznie.

W wielkim gąszczu splątanych myśli błądzę.
W poszukiwaniu upragnionej ciszy gubię się.
Z natłokiem myśli,obrazów,wspomnień,lęków
przenoszę się w nierealny świat.
Mój świat.
Czasem ze świadomością,że mam
psychodeliczne myśli nie umiem się odnaleźć.
Popadam w skrajną przepaść,
podchodzę do urwiska a małe kamyczki uciekają spod mych stóp.
Wiesz,to jest jak słowo
nie widzisz,nie czujesz,tylko słyszysz
i wierzysz.
I może mnie uznasz za wariatkę co gada bez sensu,
ale takie myśli zagnieżdzają się w mózgu
i prędko nie odchodzą.
Potrzebuje silence and peace.

czwartek, 12 maja 2011

broken life.

Patrzeć,jak wiatr plącze włosy.
Widzieć złączone dłonie
i przeszywające je promienie słoneczne.
Zachód słońca,
unoszący się tak spokojnie nad taflą wody.
Twarze ludzi, tak uśmiechnięte
jakby stał się cud.
Umysły,
z których marzenia wypłynęły na realne wody.
Szczęście ich obojga,
wydawałoby się bez końca.
Szybki pocałunek,
muśnięcie ust ukochanej przed skokiem do wody.
Chwila trwająca bez końca.
Jakby pożegnanie,bo los wiedział jakie karty dla nich przygotował.
Tragedia.
W 1 minucie,całe ich życie stało się niczym.
Wskoczył,niby dla popisu,
a toń wodna go pochłonęła.
Zabrała jego ciało i uznała za własność,
w swoim królestwie.
Utonął.
Straciła w jednej chwili to co było dla niej cenne.
Wtedy,gdy zdała sobie sprawę z tego,
że ostatni a zarazem pierwszy raz trzymała jego rękę,
uświadomiła sobie jak kruche jest życie.
Wszystkie dni migoczące w jej głowie,
jak małe gwiazdki.
Jasne sytuacje,w których mogła posunąć się dalej.
Być z nim dłużej niż jedną chwilę.
Wystarczył jeden dzień,jedna chwila,jedno posunięcie
by uświadomić sobie co dla nas w życiu najważniejsze..
Znowu ciche wołanie,
pragnienie bycia jego jedyną..
Wszystko rozpoczynające się od nowa..
Bez niego.

piątek, 6 maja 2011

magic performance

Mam ochotę zostawić ten świat.
Rzucić to wszystko i odejść.
Czasem coś za bardzo boli,
żeby wytrzymać z tym siedząc cicho.
Ludzie,otaczają mnie tylko ludzie.
A mam wrażenie że połowa z nich to lalki.
Kukły na sznurkach którymi zza sceny ktoś steruje.
A mną? Kto mną steruje? Kto nade mną czuwa?
Nikt nie chce podjąć się takiego wyzwania
i spróbować mnie poznać taką, jaka jestem.
Powoli w myślach zostawiam ten świat,
odchodzę,bez słów
nie wracam.
Ale czy to by miało sens?
Czy jest sens uciekać przed czymś,
z czym będziemy się spotykali nie raz?
Ta sztuka musi się skończyć,
lecz brawami i dzikim aplausem...
być może dla mojej roli także.